ptt_tbg.jpgptt_zima.jpg
Back
Czas wyruszyć na przygodę w nieznane, znane....
W tle z historią.... Pomnik Strzelców Siczowych
Jak w dłonie schwytać kijki, jak zmierzyć ich zdarzeń bieg?
Ten zaułek ma swój nastrój miły, gdzie cisza zadumę i wytchnienie niesie
Szumu buków nam trzeba, gór wstających o świcie....
Wspólna wędrówka pozwoli nam zakochać się w górach...
Wiosna dzierga na drutach melanż pól pstrokaty...
Tu nie liczy się dni, tu zbiera się wspomnienia....
Idźcie nogi, dam wam buty, dam na drogę kij okuty.
W lesie licho ma swój dom, Baba Jaga pokój...
E raz, jeszcze raz, jeszcze jeden, jeden raz....- ech
Szukam ciągle nowych miejsc... gdzie bez zgiełku, bez pośpiechu...
Kto ich czar zna, kto się nimi nie zachwyci???
My na chwile tu przystaniemy, by potem móc historię pisać
W kompasie igła zardzewiała, lecz kierunek znamy...
Uwaga! Migawka spada.... klatka stop, która nie więzi, lecz budzi....
Góry to nasze spiętrzone marzenia, które nas w żeglarzy przemienia
Z nami wędrują ciepłe słowa, dźwięczny śmiech i coś w plecaku....
Mijaliśmy widoki tak piękne, że spełnić się mogły marzenia.....
Gdzie oczy poniosą wędrujemy szlakiem, choć u celu Kińczyk Hnylski....
A na razie poczekamy za innymi, bo statystami tu nie zostaniemy!
Dopóki ziemia kręci się, dopóki jest tak czy siak....razem szlak pokonamy!
I wciąż nas gna....ale dokąd, no i gdzie???...wytrwale po górach przez szary las....
Gdy weszło się na górę ....trzeba i zejść...
Z cieni ogień tworzy fresk na brzuchach drzew
Szukasz miejsca na drodze... czekając na każdego z nas jak swój zostawić ślad?
Małe co nieco pod Hrebeniczem...
W górach odnaleźć możesz dni minionych ślad....
Trawa nam szepcze zielenią tajemnice trwania....
Wciąż są... za wysokie - za niskie, za dalekie... niedostępne...
Opowiada starodawne dzieje, bohaterski wskrzesza czas...
Nieprawda, że ostatni błędny rycerz zasnął, że jego duch u Elizejskich stoi bram...
I zbierać będziemy wspomnienia z tego naszego wedrowania....
Góry to ludzie którzy je niosą w plecaku, ludzie są jak góry, które noszą w sobie
Kwiecień ? plecień...poprzeplata nam....
Wiosna w swoje objęcia nas i wszystko bierze!
Szukaj mnie, cierpliwie dzień po dniu.....
Nie zdoła nas nic po drodze zmrozić, przez zaspy prostą przebijemy ścieżkę....
Chodzimy i błądzimy już tak z ileś godzin....
Światło szeleści, zmawiają się liście na baśń, co lasem jak niedźwiedź się toczy
Gór co stoją nigdy nie dogonimy... znikających punktów na mapie
Jakie miejsce nazwiemy swym domem, jakim dotrzemy do niego szlakiem?
A tym razem zaproszeni byliśmy na ucztę na....Kińczyk Hnylski....
Znowu góry dymią, drzewa znów targa wiatr....
Być uroczym i od stałych wielbicieli wciąż dostawać listy i róże i ...garść śniegu!
I jest jak przy pierwszym pocałunku....
Wśród nieprzetartych jeszcze dróg, jest nasza gdzieś...???
Przez śniegi Kińczyka Hnylskiego....
Tutaj wracać wciąż pragniemy..... w realu, marzeniach i snach
Jak dotknąć kształtów barw? Kto wie, kto wie...?
Świat zatopiony wierzchołkami w niebie z widokiem na Polskę.....
Szalonym szusem na krechę ruszam... proszę włączyć kamerę!
Kłaniamy się Wam szarmancko, słowa dobierzemy starannie...
Ciągnie nas do nowych miejsc...gdzie bez zgiełku, bez pośpiechu....
Posyłasz nam przez próg ulotny uśmiech twój, błędne spojrzenia....
Zebrał się ferajny kwiat, trzeba tańczyć, trzeba śnić!!!!
Będzie mało słów i dużo blasku....by zatrzymać czas!
Co tu kryć, co tu grać.... spróbujcie bez nas żyć!!!
Słyszymy jak nam biją serca.... Ech, gdyby czas zatrzymać, gdyby...
Klatka stop - i na dobreśmy tak utkwili...
Oto jest mój ląd.... dwa na trzy, wynajęty kąt...
Choć nie wierzę w kabałę, czasem sobie powróżę... tu pod drzewem!
Skała za skałą już się pnie, pewnie w swej pozie się utwierdziła.
W górach bywamy wtedy, gdy cisza i skała tańczy z wiatrem szumem
A czasem, gdy nam przyjdzie chęć, z góry na ziemię się pogapimy...
Ludzką rzeczą jest, by wędrować...nie zawsze do góry!!!
Bez chwytów, sztuczek... bez owacyjnych braw, bez generalnych prób
On przyrzeka, ona mu wierzy....
Używajmy póki czas...jak rozpusta, to rozpusta...
Ech, mała nie szalej...przed tobą jeszcze sporo drogi!!!
Rozsypane nuty w trawach zbiera słońce....
Z samego rana na Przełęczy Użockiej było wielkie poruszenie....
A dziś nie miało się nic wydarzyć... oj, myliliśmy się bardzo.....
Dziś, gdy pociąg tędy nie jedzie....żwawo wędrujemy pieszo!
Niosą ze sobą starą treść, dreszcze na wskroś serc i dusz.
Punkt widokowy w Użańskim Parku Narodowym
Korowód chwil, korowód zdarzeń, szaleństwo czy nuda obok nas?
A wokół nas góry, góry i tylko góry...
Zużytych słów rozpamiętywaniem, gubieniem dróg i odnajdywaniem...
Jaka słabość taki grzech....my wyruszamy w góry!!!
Wystukaj po torach do mnie list, choćby w alfabecie Morse`a....
A my cichutko przemykamy po zaułkach bieszczadzkiego szlaku....
Ciągnie nas do gór...jak anioły do chmur...
U źródeł Sanu...przystaniemy, popatrzymy, usmiechem obdarzymy :-)
Tu spokój i cisza odległych żagli wszędzie tam gdzie czas nagli...
A pogranicznicy wiernie za nami czekają i znają każdy nasz ruch....
Jedyne co mamy to złudzenia i przed sobą pas graniczny...
Kołem los toczy się, dzisiaj tu, jutro gdzieś, wstęgi szos, nieba blask
Wystrojeni gramy na zwłokę....w każdej sytuacji, codziennych negocjacji...
Było kiedyś w pewnym miejscu wielkie poruszenie...
Prześlizgniemy się łatwo przez pasmo graniczne i ogarniemy całą przestrzeń!
Nie zdoła nas lęk zmrozić, przez powalone drzewa odnajdziemy ścieżkę
Po wariacku pokochaliśmy te wspólne pozowanie...
W poszukiwaniu śladów Yeti....
Przystanęli obaj, kijkiem rozkopali i zobaczyli, że....
Krzesła i stolik, dwa okna i drzwi, świat przez nas zaczarowany....
Jaki poza wami świat ujrzymy...
Buty niosły same, nie trzymały nas nawet szalone sznurówki....
Błogosławiona bądź chwilo, co w krąg się ścielesz zalotna i zmienna wokół nas
Pozostawimy sobie garść biełego szaleństwa aż do wyśnionych chwil
Na kolanach do celu....
I żeglujemy sobie tą tawerną....choc wielu powie...po co wam w góry iść?
Jest w nas coś nieuchwytnego, niewidocznego, niepoznawalnego... nie ma tego więc jest!!!
A bywa tak, że pośrodku dnia... stajemy razem przy słupku granicznym.
Jeszcze zdążymy wynająć mansardę z widokiem na Polskę czy Ukrainę???
Ja was kocham moje góry, i ma miłość nie rdzewieje.....
Choć czasem jakby plecami odwrócony.... patrzy uparcie za nami :-)
Zjazd to może skromna rzecz, ale niebywale wzniosła i wspaniała była chwila...
Stoi dumnie tu już od wieków....skała Dobosza....
To nie wiem jak Wy, ale ja lubię tak sobie troszkę posiedzieć :-)
Wokół nich biały śnieg, niby stos czyściutkich kart.
Oj, panie kapitanie... powiedz nam, kiedy przestanie padać??
Wędrujemy tak bez końca, bo wędrówką życie jest....
Czasem pod drzewem staniemy....czekamy, by parasol i żagle zwinąć!!!
Nie ma dla nas takich gór, gdzie nie ma wejść i stromych zejść!
Przez las schodzą turyści plecaki ciężkie niosą....
Tu odpoczniecie i nabierzecie sił.....
To nic, to nic...póki sił jednak warto iść!
Serce otwarte na uśmiech słoneczny, dłoni podanie gdy brak już sił...
A gdyby tu dom swój postawić...wiatr w zaułkach by hulał.
Kto tak dobry był i pomógł nam się spotkać w tej oszalałej gęstwinie???
Wiatr gwiżdże między nami i chmury nad nami skłębione tańczą.
Pieszczotą wiatru nadstawiamy czoła... jeszcze tu sobie chwilę posiedzimy :-)
Otoczyliśmy świat marzeniami, mirażami i nawet gór srebrzysty dotyk.
A na nas już pora....
Znowu góry dymią, znów napoił je deszcz...
Barwami tęczy z uśmiechem, skupieni schodzimy z gór...
Tak dziwnie w życiu się darzy....tyle co byliśmy na górze a jesteśmy prawie w dolinie....
I tak uroczo, tak ochoczo....ach, jak przyjemnie....
Czy wierzysz w takich bajek zakończenie???
Tu zapewne w kącie siedzi anioł stróż i strzeże naszych ciał i dusz
A życie tu toczy się jakgdyby nigdy nic....
Milion aniołków Wam narysuję i wszystkie...z nieba postrącam :-)
Spieszmy się kochać ludzi....tak szybko odchodzą.
Na chwilę przed odlotem, w zawiłym horoskopie na tysiąc lat....
Życie daje nam radości tyle, tyle szczęścia i cudownych chwil....
Nic takiego nadzwyczajnego, gdy dzwonię do Ciebie ciociu....kucam :-)
Wystukajcie po torach do mnie list....i powiedzcie jak dojdziecie do źródeł Dniestru!
Powiedzcie dokąd znów wędrujecie? Czy daleko w hen krainy...???
Gadu,gadu....baju, baju...baju, baj na szlaku....
A może mała...powędrujemy razem łąką ....
Wszystkie wschody i zachody, w słonku i w kropli potu razem przeżyjemy
Ech, te wierchy....będą z nami tańczyć, bajki opowiadać...
Tak pędzicie i nie wiem dokąd??? Czy to chmur skłębionych, czy źródeł chłodnych....
Za siódmą górą, w starym raju....mieszka Baba Jaga i licho śpi!
Wszystkie moje siedem życzeń kiedy w końcu je wypowiem...oczaruję Ciebie :-)
Wszystko co się przyśnić może, kolorowe kwiaty, ukradzione echo lasu...
czasem staniemy w miejscu w zaułkach tych wyśnionych gór...
Wszystkie sprawy czarodziejów, wiersze, te nie napisane....pozostawmy na później!
A może tam wysoko czekają gry nierozegrane, sny niewypełnione?
A gdy jesteśmy przesadnie zmęczeni...usiądziemy na zielonej trawie.
Ta chwila co w nas jak ikona...
Popatrzcie tam.....jest takie miejsce - nie wiem, lecz wiem, że musze go znaleźć!
Jest w nas miłość do gór...znają, kto poznał wędrówki smak.
Tak niewiele trzeba, by sięgnąć po kawałek nieba!
Wędrowaliśmy tą krainą, leśne ścieżki mając za siostry...
Ukraina jest zielona, w dole i na nieboskłonach...
Historia ta dziwna, można wzruszyć się... a my wciąż chodzimy i 'błądzimy'...
Góry to ludzie którzy je niosą w plecaku, ludzie są jak góry które noszą w sobie!
Ach, górskie źródełko, coś w skalnym zboczu błysnęło jak szkiełko!
Spotkaliśmy się u źródeł Dniestru...z wiecznie żywą wodą.
Szukałem Was wśród jabłek, na łące, w lesie...a znalazłem u źródła
Przybyłem dzisiaj tu z daleka...do źródeł z chłodną wodą
I czas zakończyć rozważania...chwilkę sobie tu odpoczniemy!
I tłumaczymy jak naprawdę jest....że tu posiedzieć musimy :-)
Chleba dzielenie, łyk czystej wody i jak zawsze gadulec.....
Nad górami, nad Rozłuczem słońce bawi się w berka z chmurami!
Ooo....z tamtej strony kosówki stoi...no co???
Już nie znikną góry z Twoich wspomnień, oczy ikon...
Nasze ścieżki znajome, nasze nogi zmęczone, serce mocno bije, wtedy wiemy, że żyjemy
Idziemy krętą ścieżką, w roztańczone bujne trawy...
Rozłucz....bez godzin i bez kalendarzy, długością dni, zmiennością zdarzeń
Mieszkanie w chmurach mam i na głowie mnóstwo spraw....
Ty, Panie, tu mieszkanie masz.... wraz ze Św. Franciszkiem Borgiaszem
Staję kornie u Twych drzwi....powiedz, kim mam teraz być???
Czyżby ważył się nasz los??? Szale dwie zrównały się!!!
Jaki był ten dzień, co darował, czy mnie pod niebo wyniósł
Ech, ja kocham powoli, Ty skaczesz jak pchełka...ale teraz jestem jeszcze za mały!
W zaułkach buty, tupot nóg...już z tesknotą patrzą w ślad...
 
 
Powered by Phoca Gallery