ptt_tbg.jpgptt_zima.jpg
Back
Wyjdziemy stąd, gdy słońce lśni, poczujmy smak przygody dziś...
I czas zegary wstrzymał, wstrzymał oddech wiatr...i nikt z nas dziś nie liczył kroków.
W górach skarby są nieprzebrane, klucze przyjaźni otworzą furtkę szalonej przygody...
Na włóczęgę przyszła pora, gonić swe marzenia i szczęścia szukać na Szeroki Wierch...
Raz, dwa, trzy...szukaj mnie gdzieś, między jesienią a zima...
A my dziś idziemy w połoniny, roztańczone, bujne trawy...niczym Mały Książę, może spotkamy róże?
W górach lubimy bywać jesienią, gdy się wyzłoci ku nam droga...
Bezdrożami szli, przez śpiący las...równym rytmem młodych serc odmierza czas.
Czy nam czegoś więcej do szczęścia potrzeba, prócz przyjaciół, dachu nad głową, kromki chleba?
Idę sobie drogą taką, jaką sobie sam obrałem...
Szliśmy piękni dla siebie i tacy zadziwieni bieszczadzkim szlakiem...
Tu każdy dzień to skarb i dziś jedyny skarb, że możemy tu razem być!
I tym razem idąc szlakiem dołączyłem się z plecakiem....
Świat na dobre nam zbieszczadział, szczyty wolnym mijamy krokiem.
Znamy na pamięć wasz uśmiech, gdy jesteście pogodni...wiemy co wasze kaprysy i jesienne dąsy...
I nie wiem jak Wy, ale my...my lubimy tak sobie ot ciut po Bieszczadach wędrować...
Jak mam opisać twych kształtów firmament, jak w zwykłych słowach powiedzieć co czuję?
Bez gór dusze nasze bezdomne, więc wędrować musimy wciąż i znów...
I w ogień gotowi byliśmy jak w dym pójść na szlak bez namowy :-)
Na dzisiaj nie żałuj nam nic, masz na zawsze znak na sobie inicjałów...
Wędrujemy wciąż bez końca czasem tylko stajemy na rozstaju dróg..
Nam do szczęścia gór potrzeba, w góry ciągnie nas, los nas w góry gna...
Czekają gry nierozegrane, czekają wiatry nieschwytane...
Anioły są wiecznie ulotne, zwłaszcza te w Bieszczadach, nas też czasami nosi po ich anielskich ślada...
Są jak zmysłowość pachnącej twarzy, jak sen zwiewny, nas omroczy?
Usiądziemy blisko siebie, jedną myślą połączeni....
Otoczyliśmy się marzeniami, mirażami, nawet gór srebrzysty dotyk spacerował wtedy z nami...
Znów widziałem Cię na Szerokim Wierchu, przemknęłaś jak wiatr.
I kompas nie da odpocząć, gna nas na przełęcz Siodło...
Tajemny akord tutaj brzmi, raz wyżej w dur, raz niżej w moll...
Czasem przystaniemy w miejscu na chwilę, wszystko tu ma swój wymiar i sens.
Ja zdążyłam na Tarnicę w gości...czemu chór anielski ochrypł, czy z zazdrości czy z miłości?
Powiedz mi na ucho, o czym myślisz, gdy nie słucham?
Przed nami Kopa Bukowska, tam nam będzie lepiej...ajaj...my lubimy ten bieszczadzki kraj.
A w tej chatce jak w kawiarence...wypić - wypijemy i co nieco zjemy...
Jeżeli to spontaniczna rzecz, naturalna to rzecz...co tu grać, co tu kryć, kto spróbuje bez nas żyć?...
Często myślę o was...często piszę do was listy...w nich miłość, w nich uśmiech chowam...
A kto, kto wie gdzie...jest ta połonina, jest ten szczyt...???
W kącie żlebu siedzi anioł stróż i strzeże naszych ciał i dusz...
Ja was kocham moje wierchy...a, że miłość nie rdzewieje...
Ty jesteś krańcem świata latarnią naszej drogi...
Miłość do was przenosi kamienie i z wami lepszy każdy dzień...
Dzięki Ci Panie na niebiosach, że stworzyłeś góry...i dzięki stokrotne, że mogliśmy tu być...
Tu mieszkają nasze myśli, wątpliwości i marzenia...ocal Panie te wierchy od zapomnienia
Skąd możemy wiedzieć jakich zaklęć użyć mamy, aby tak jak teraz wciąż było nam?
Na bankietach, wernisażach, na Haliczu pokazywać się codziennie i od stałych wielbicieli wciąż dosta...
Taki cichy, tak spokojny...malowany, zamyślony...Rozsypaniec...
O me wierchy wymarzone, moje wytęsknione, czy ktoś kocha was jak my???
I dla nas ten świat z gliny lepił Bóg, obfitości róg...na świecie tym jestem ja, Ty, my,wy...
Jedyne moje kochanie...wy szczęście moje jesienne, zimowe, letnie, wiosenne...
Idziecie drogą, wiatr w trawie gra, przy drodze drzewa dwa...zawiodą was na Przełęcz Bukowską
Jesteście kartką z kalendarza, zagubioną gdzieś pomiędzy Polską a Ukrainą???
Znają nas knajpki i koty w zaułkach, że już późno a nam się nie chce z gór wracać...
Tyleśmy dziś ze sobą przeżyli, już wspomnienia łączą nas....
I góry dają życiu smak i wspomnień rój, biegnie tam jedyny szlak, ten nasz własny.
Raz, dwa, trzy...koniec tej gry...echo niesie się głośno, wernisaże i bankiety...dyplomy, medale... ...
Za oknem niedziela rano, siedzimy tu w pięciu i wspominamy...
Nie oglądajcie się za siebie, kiedy wstaje dzień, ruszajcie dalej w świat...zatrzymajcie się na most...
Wędrowaliśmy bieszczadzką krainą, leśne ścieżki mając za siostry...
Idziemy ścieżką na połoninę, w powodzi liści szlak przecieramy....
Mogę dać Wam bukiet z liści jesieni, gdy wszystko na dworze złoci się i czerwieni...
Szumu tych drzew, szelestu liści nie zapomnimy, będziemy wracać do nich w snach...
A to co trwa, da miejsce w albumie...dziś, może jutro, już jutro...znów słońca zobaczę w was blask.
Ech, nie wszystkim pomógł los iść na Caryńską w dobrym stylu...
Gdy głód cię zdybie gdzieś na szlaku, uśmiechnij się...pod wiatą, pod dachem możesz zjeść i wypić z ...
Czegóż nas nauczysz panienko przeczysta, pod drewnianym dachem, ikono leśna, przydrożna...
Po Bieszczadach błądzi jesień pastelowe cienie kładzie, zdobiąc rozczochrany las...
Gnamy jak halny wiatr, jak stada chmur po niebie, by prędzej ujrzeć Caryńską...
A przecież mogliśmy być przed twoją erą....
Biednym figa z makiem, a bogatym górski świat...mamy jednak fart!
Dzisiaj szczęśliwi jesteśmy, chodzimy z workiem cały dzień wyśpiewując...góry, góry...
Góry, skały, połoniny...takie nasze wniebowzięcie....
Popatrzcie o tam...nic w tym nowego, to wciąż te same majestatyczne góry od zarania wieków
Dziś widziałem szczęśliwego wędrowca...niczego nie przyspieszał, niczego nie odwlekał...
W dalekim porcie, gdzieś na krańcu świata stoi od dawna samotny drogowskaz...
W głowie jedno mam marzenie...by znów coś zawołało mnie i przywiodło na Caryńską...
I dzięki Ci, Panie Boże na niebiosach, że możemy się położyć na złocistych kłosach....
Jesteśmy jak motyl przesadnie zmęczeni? Czy głowa co nieco nam się chybi? ...My wam mówimy....jest d...
Klucze przyjaźni otworzyliśmy, a w wyobraźni zakwitną szalone przygody :-)
Może inne są piękniejsze...może inne są zgrabniejsze...może inne są sprytniejsze...ale kto ma tyle w...
Mieszkają w nas razem prawdziwi tak samo....mały chłopiec i ten już siwiejący...
Wędrujemy swoją drogą, z wiatrem czy pod wiatr, znamy tu każdy szlak, przestrzeń woła nas.
Zanurzymy się w kolorach, w skarbach nieprzebranych...jaskółka nad nami coś nam wróży?
Gdzieś tam, gdzie nieśmiertelne żyje...gdzieś tam, gdzie źródło prawdy żyje...Bieszczady!!!
Od brzegu górskiego, po górski horyzont, wędrujemy spokojnie, pośpiechem się brzydząc!!!
Wszędzie wy...jak obsesja, wszedzie wy...wasza obecność w każdym dniu, nieustatnie chcemy wędrować.....
Dom z kryształu zbuduję wśród gór, bez kłódek i bez drzwi...zobaczysz wędrowcze, że sięgnie chmur :-...
Lat minionych, dni minionych na kogo wciąż tu czekasz?
Świat wokół Was się zmienia, zmieniają się pory roku. Stopy wasze więzi ziemia a oczy magia obłoków....
Będę z Wami tańczyć, bajki opowiadać, słońce z pomarańczy w Wasze dłonie składać...
A Ty stoisz zamyślona, taka jasna jak poranek, patrzysz na mnie...patrzysz na mnie....
Gdyby się tak przytrafiło mieć trzy życia...to na pewno na Caryńską chodzilibyśmy, bo czego nam więc...
Wybłagamy wśród chmur, byśmy mogli tu czasem wpaść...
A mnie oszukuj mile...uśmiechem, gestem...dopóki jestem, dopóki jestem....
Ech wędrowcy, czy Wam nie żal odchodzić z tych stron, bukowych lasów i połonin...
Pomyślcie, ile niespełnionych marzeń łączy z sobą pożegnanie gór...???
Skąd mogłem wiedzieć, że przede mną ktoś już był...
Wszystko ma swój czas i przychodzi kres na kres....
 
 
Powered by Phoca Gallery