ptt_tbg.jpgptt_zima.jpg

Góry Świętokrzyskie [16.01.2010r.]

przeczekamy zimę, przeczekamy
nie pozbawi nas otuchy
biały zimny mróz
i na oszronioną szybę nachuchamy
by zobaczyć, czy nie wraca lato już
"Zimowa nadzieja" – EKT Gdynia

Góry  Świętokrzyskie  16  stycznia   2010   r.   (Miedzianka   –   Grząby Bolmińskie – przełom rzeki Hutki  –  Grzywy  Korzeckowskie  -  ruiny zamku chęcińskiego).

          Ano przeczekamy zimę, ale nie będziemy  chuchać  na  oszronioną  szybę  i  patrzeć  lata, tylko jak co roku weźmiemy plecaki (czyli  garby”)  i pójdziemy  na  zimowy  szlak  –  na  spotkanie równinom, górkom i pagórkom, okrytym pierzyną śniegu i drzewom ustrojonym w śnieżne czapy i koronki  ze  szronu.  W  nowym  2010  roku  niektórzy  byli  już  na  Sylwestrowych  rajdach   w Chyrowej i w Górach Pieprzowych, część z nas  była  na  nartach  w  Krynicy.  Teraz  ruszamy  w Góry Świętokrzyskie. W sobotę 16 stycznia wyruszamy o godz. 7  rano,  jak  zawsze  spod  klubu Tapima.  W  rajdzie  prowadzonym  przez  Mietka  Winiarskiego  uczestniczy   18   osób.   Przez Sandomierz, Opatów, Łagów, Kielce zmierzamy do wsi  Miedzianka  położonej  na  południowy zachód od Kielc, by dotrzeć do ruin  zamku chęcińskiego przez Grząby  Bolmińskie  -  szlakiem, który przeszliśmy w lutym 2006 roku. Przez cały rajd było pochmurno.

           Ze wsi Miedzianka  idziemy  żółtym  szlakiem  w  kierunku  Góry  Miedzianki;  najpierw idziemy prawie równym terenem, potem nasz szlak wznosi się w górę, im wyżej  tym  ostrzejsze podejście   i   po   drodze   coraz   więcej   oszronionych   (a   właściwie   oblodzonych)    krzaków. Dochodzimy do Góry Miedzianka (356 m), wokół której znajduje  się  utworzony  w  1958  roku rezerwat przyrody nieożywionej Góra Miedzianka  o  powierzchni  25  ha.  Sama  góra  nazwana Miedzianką od złóż rud miedzi jest  pokryta  śniegiem  i  otoczona  krzakami,  a  z  niej  widać  na południu  rozległą  panoramę  Grząbów  Bolmińskich.  Nazwa   grząba”  oznacza  miedzę   między polami ornymi, a podobny wygląd ma to  pasmo  górskie.  Po  zrobieniu  pamiątkowej  fotografii schodzimy w dół do szosy. Przy schodzeniu w dół okazało się, że brakuje Jacka i Zdzicha,  ale  o nich  później   Po  przejściu  szosą  kilkudziesięciu  metrów  podążamy  do  przydrożnego  krzyża  i idziemy na południe  odkrytym  pofałdowanym  terenem  i  trochę  lasem  w  kierunku  Grząbów Bolmińskich. Im bliżej  do  Grząbów  Bolmińskich,  tym  droga  bardziej  stroma.  Po  około  1,5 godzinach  drogi  osiągamy  garb  Grząbów  Bolmińskich;  niektórzy  już  chcieliby  postoju,  ale Mietek uznał, że należy iść dalej i zatrzymać się na  dłuższy  odpoczynek  przy  ognisku  gdzieś  w połowie drogi do przełomu Hutki. Nie możemy robić częstych postojów, bo jest  śnieg,  po  śniegu idzie się wolniej, a często zatrzymując się, stracimy zbyt dużo czasu.

          Po osiągnięciu Grząbów Bolmińskich robimy fotografie i kierujemy  się  na  wschód  (na lewo). Idziemy lekko pofałdowanym garbem tego pasma, mając  na  południu  (po  prawej  ręce) rozległe widoki na wieś Bolmin. Wokół nas lekko pofałdowany ośnieżony teren i krzaki  ustrojone w koronki szronu i białe czapy śniegu. Im bliżej przełomu Hutki, tym więcej krzaków na  naszym szlaku. Gdy szliśmy tym samym szlakiem w lutym 2006 roku,  to  krzaki  też  były  ośnieżone,  ale wówczas  śnieg  był  głębszy  i  od  czasu  do  czasu  zapadaliśmy  się.   Gdzieś   w   połowie   drogi schodzimy na skraj lasu i  urządzamy  dłuższy  odpoczynek  przy  ognisku.  Upieczone  w  ogniu kiełbaski smakują wybornie. Ale już pora ruszyć dalej (sławne zawołanie Mietka  kulbaczyć!”).   I wtedy przyszli do nas Jacek i Zdzicho, którzy  wybrali się  do  jaskini  znajdującej  się  pod  górą Miedzianką. To pozostałość po starej sztolni kopalni.  Jaskinia  przechodzi  pod  całą  górą,  aż  na druga  stronę.  Jak  nam  opowiedzieli  sporo  rudy  miedzi   tam   jeszcze   pozostało!!,   a   także zobaczyli wiele nietoperzy!!!.  Zakładamy  garby” na  plecy  i  dalej  idziemy  grzbietem  Grząbów Bolmińskich w kierunku przełomu rzeki Hutki i wtedy przechodzimy, a  właściwie  przedzieramy się przez tunel z oszronionych krzaków. Gdy  patrzy  się  z  daleka  na  te  oszronione  krzaki,  to wyglądają one fantastycznie. A tymczasem kończy  się  garb  Grząbów   Bolmińskich  i  droga  z rozległymi widokami. Wchodzimy w las i niezbyt ostrym podejściem schodzimy  do  szosy.  Idąc ok. 200 metrów szosą mijamy most na rzeczce Hutce – to już przełom Hutki.

          Po przekroczeniu mostu na rzece Hutce schodzimy nieco na południe  (na prawo) w las  i przed nami szlak prowadzący przez Grzywy Korzeckowskie. Droga  prowadzi  cały  czas  lasem; początkowo trochę ostre podejście, a potem bardzo łagodne zejścia i podejścia, ale za  to  na  naszej drodze dużo oszronionych krzaków, które pod ciężarem  śniegu  i  lodu  mocno  pochyliły  się  ku ziemi,  tworząc  bardzo  niskie  tunele,  przez  które   trzeba   się   było   przedzierać.   Nierzadko pokonywaliśmy je idąc pochyleni na nogach mocno zgiętych w kolanach,  niewiele  brakowało,  a jeden  z  naszych  kolegów  przedzierając  się  przez  te  krzaki  zostawiłby  w  lesie  okulary,  na szczęście okulary się odnalazły Zimowa przyroda kazała  się  pokłonić  oblodzonym  krzakom  do ziemi, a nam, którzy odważyli  się  odwiedzić  zimowy  las,  kazała  się  głęboko  pochylić,  żeby przejść przez niskie tunele utworzone przez oblodzone krzaki. Po  przekroczeniu  przełomu  rzeki Hutki zrobiliśmy na szlaku kilka króciutkich postojów.

          W końcu wychodzimy z tego lasu i przed nami ukazują się ruiny zamku chęcińskiego – cel naszej wędrówki. Dla tego widoku warto było się przedzierać przez krzaki. Jeszcze  kilkadziesiąt metrów marszu przez zaśnieżone pole  i  dochodzimy  do  szosy  prowadzącej  do  podnóża  Góry Zamkowej.  Jeszcze  kilkanaście  minut  przejścia   ścieżką   pod   górę   i   jesteśmy   na   dziedzińcu chęcińskiego zamku. Do ruin zamku  dotarliśmy  ok.  godz.  16,  kiedy  było  jeszcze  widno.  Kto wcześniej nie zwiedzał ruin zamku, ten poszedł zwiedzać; a  kto  już  je  zwiedzał,  ten  podziwiał rozległe widoki z Góry Zamkowej. Jeszcze tylko zejście  do  jej  podnóża,  gdzie  już  czeka  nasz mikrobus i powrót do domu. Za  nami  16  km  przebytej  drogi,  podziwianie  widoków  z  Góry Miedzianki   i   z   garbu   Grząbów    Bolmińskich   i   Grzyw   Korzeckowskich,   jak    również przedzieranie się przez  tunele utworzone przez oblodzone i ośnieżone krzaki.

           A może by tę trasę powtórzyć na wiosnę i w jesieni ?  ?  ?  Będzie  inaczej  niż  zimą,  ale równie pięknie.