ptt_tbg.jpgptt_zima.jpg

Droga Krzyżowa na Tarnicę [02.04.2010r.]

Ile razem dróg przebytych,

ile ścieżek przedeptanych,

ile deszczów, ile śniegów.....

 

Ile listów, ile rozstań,

ciężkich godzin w miastach wielu.

I znów upór, żeby powstać,

i znów iść i dojść do celu.

 

Ile w trudzie nieustannym,

wspólnych zmartwień, wspólnych dążeń.

Ile chlebów rozkrajanych,

pocałunków? Schodków? Książek?

Oczy Twe jak piękne świece,

a w sercu źródło promienia.

Więc ja chciałbym Twoje serce

ocalić od zapomnienia.

 

[.....] Tyś lot i górność chmur,

blask wody i kamienia.

Chciałbym oczu Twoich chmurność

ocalić od zapomnienia.

 

              ( Marek Grechuta „Ocalić od zapomnienia” )

 

 

            Po raz kolejny – ludzie gór idziemy, by przeżyć razem Drogę Krzyżową. W wielu miejscach na świecie, w każdym mieście, w górach, w kościołach, w klasztorach i sanktuariach ludzie przechodzą ścieżkami Drogi Krzyżowej, by przez te chwile być razem z umęczonym Jezusem. I my chcemy przejść z Nim w trudach naszej drogi na Tarnicę, w tej aurze jaką dziś dał nam Pan.

Wielki Piątek Anno Domini 2010.

            Każdy z nas ma w sercu swoje intencje, te ukryte przed światem a wiadome tylko Bogu. My, ludzie gór, które tak umiłowaliśmy, a skoro je kochamy to przez to oddajemy cześć Stwórcy. On je dla nas, dla naszego ducha, naszych oczu i nóg stworzył.

Dziś, kiedy Kościół obchodzi „Rok Kapłański” chciejmy poprzez te stacje Drogi Krzyżowej wspomnieć tych, którzy odpowiedzieli na wezwanie Jezusa „Pójdź za Mną” ( J 1,43 ). Wielu kapłanów Bóg postawił na naszej drodze życia. Wspomnijmy ich w tym czasie kiedy i Kościół wspomina. Bo my, ludzie gór potrafimy żyć we wspólnocie i z troską o drugiego człowieka.

Weszliśmy na naszą Drogę Krzyżową z Jezusem w Ustrzykach Górnych. Idźmy z nim przez Szeroki Wierch duchowo łącząc się z kapłanami, którzy nam do tej pory towarzyszyli w naszym życiu. Idźmy za Chrystusem, gdyż droga ta jest także drogą życia, nie można o tym zapominać.

            Panie, Ciebie skazali na śmierć, bo miałeś odwagę powiedzieć skąd pochodzisz i dokąd idziesz. Miałeś odwagę powiedzieć ludziom, że są grobami pobielanymi ( Mt 23,27 ), jadłeś z grzesznikami, nie wypełniałeś przepisów religijnych a Prawo sprowadziłeś do jednego przykazania, by kochać. I masz konsekwencje tego, że byłeś sprzeciwem tego świata. Wziąłeś swój Krzyż na ramiona i poszedłeś na Golgotę.

Panie, to Ty powiedziałeś te słowa „Pójdź za Mną” a także „ Pójdźcie za Mną a sprawię, że staniecie się rybakami ludzi” ( Mk 1,17 ). Wspomnijmy tu kapłanów, którzy odpowiedzieli na wezwanie Jezusa i poszli za Nim. Dziękuję Ci Panie za Księdza, który mi udzielił Chrztu Św. Dziękuję Ci za Księdza, który mnie przygotował do Sakramentu Pokuty i Eucharystii, Biskupa – za Sakrament Bierzmowania.  Dla niektórych z nas, ludzi gór, za kapłana , który z radością udzielił Sakramentu Małżeństwa. Dziękuję za tych, którzy przekazywali wiarę i naukę Kościoła. Dziękuję Ci za kapłanów, którzy chodzili w pielgrzymkach pieszych do Częstochowy. Wspominam tych, którzy na wałach, na Jasnej Górze śpiewali, grali, tańczyli....wspominam i dziękuję za tych, którzy w górach na prowizorycznych ołtarzach , z plecaków czy z kamienia odprawiali Msze Święte. Dziękuję za tych, którzy cierpliwie znosili i nadal znoszą moje trudne czasem dialogi i pytania. Dziękuję za tych, którzy modlili się za mnie, kiedy ja sił nie miałam. Dziękuje też za tych, którzy nadal się modlą, kiedy ja oglądam wieczorem film, czytam książkę i już mi czasu i ochoty brakuje na spotkanie z Panem. Dziękuję za tych kapłanów, o których już zapomniałam a oni nadal mnie w sercu noszą. I za tych, którzy nie byli mi życzliwymi i za wszystkimi.....

Panie, to Oni wszyscy usłyszeli Twój głos i poszli za Tobą, aby być tak blisko, że trzymając Boga w swych rękach móc dawać Go dalej.

            W czasie swej Drogi Krzyżowej spotkałeś Panie swą Matkę i inne kobiety, które Cię bardzo kochały.  

I kapłan też miał lub ma Matkę. I ta matka usłyszała kiedyś od swego syna..... „będę księdzem”. Usłyszała, że będę sam, że wszystko Jemu oddaję. Bo On, Jezus potrzebuje rąk, by błogosławić, nóg by chodzić do ludzi i ust, by móc głosić Ewangelię.

A co na to matka??? Można sobie wyobrazić zdziwienie, może bunt, a może radość do łez??? A potem milczenie i modlitwa, by wytrwał. 

            Panie, na swej Drodze Krzyżowej spotkałeś także Weronikę i Szymona z Cyreny, którzy pomogli Ci w twej udręce. A co ja mogę zrobić dla Ciebie???

Ciężko mi, bo niewygodnie, bo nie lubię chorób, cierpień, niepowodzeń. Bo najpierw ja, studia, rodzina, przyszłość, wygoda. Świat przecież lansuje by dużo mieć, coraz nowsze komórki, telewizory, komputery, a Ty mówisz „Wypłyń na głębię” ( Łk 5,4 ) albo „Wymagaj od siebie, chociażby inni nie wymagali” (JP II )....

Cóż wybrać???

Którą drogą iść???

A kapłan???

Każesz Mu kochać wszystkich a nikogo nie mieć dla siebie, ściskać czyjąś dłoń ale nie móc jej zatrzymać, zawsze dawać, a nie brać, wysłuchiwać tajemnic, nieustannie dźwigać sprawy innych, dobrze im doradzać a w zamian nic nie otrzymując. 

            Panie, Ty upadłeś na swej Drodze Krzyżowej i powstałeś.

I ja i my ciągle upadamy. Ileż to razy słyszysz, że żałuję, że się poprawię, a za chwilę to samo. Kłamstwo??? Brak męstwa??? Głupota czy brak chęci a może niemoc???

A kapłan???

Skoro ja człowiek wyrzucam sobie błędy i ten nieustanny upadek, to co czuje kapłan, który to słyszy i widzi??? Może żałuje, że ochrzcił? Jakim zaufaniem musi obdarzyć rodziców, którzy przynoszą dziecko do chrztu?  Jak bardzo muszą mieć świadomość tego, że zrobią wszystko aby ono nie obrażało Boga? Czy jestem w stanie podziękować za to zaufanie, że mnie ochrzcił???

Jak on znosi każdą spowiedź człowieka, który za chwile przyjdzie z brudami swej duszy???

            Panie, to Ciebie obnażono na Golgocie, to o Twoje szaty los rzucano, to w końcu jak złoczyńcę ukrzyżowano.

Do czego jest zdolny człowiek nie musimy tego powtarzać. Jak dziś łatwo obnażają się za pieniądze a inni z lekkością to oglądają??? Jak dziś ludzie są zachłanni, że potrafią jeden drugiego ograbić, oszukać by uzyskać to, co inny swą pracą zdobył??? Jak dziś ludzie są zapatrzeni wyłącznie na siebie, że słowem i czynem potrafią tak łatwo zranić bliską osobę???

A kapłan???

Stoi czasem nieruchomy, przerażony i milczący, bojąc się Twojego sądu. I pada na kolana przed Tobą i prosi, byś jeszcze zaczekał, bo ten świat się zmieni. Ale czy na lepsze???

Jedyną modlitwą w naszych czasach jest modlitwa do Miłosierdzia Bożego, która jest tak bardzo potrzebna światu. Bo nie zło, lecz Dobro zwycięży. Wierzę, że w oczach Boga wartość człowieka mierzy się nie ilością upadków, ale pełną ufnością we wszechmoc Zbawiciela i wolą próbowania zawsze na nowo.

Doszliśmy końca Drogi Jezusa i Drogi naszej gdzie jest Krzyż. Lecz pamiętajmy, że to nie koniec, że jest też Zmartwychwstanie. I to jest najważniejsze, że Jezus umarł i żyje, prawdziwie zmartwychwstał i żyje. Alleluja.

 

I po tej „rewizji” swojego życia i kapłanów wracamy do naszych domów, by oczekiwać Zmartwychwstania, bo On Jezus zwyciężył śmierć.

Jezus żyje. Alleluja!!!

 

                                                                                                            Natalia F.