Krym - wycieczka objazdowa [04.09-13-09.2008r.]
- Szczegóły
- Opublikowano: czwartek, 11 grudzień 2008 01:07
Atmosfera wyjazdu na Krym była taka, jak na wycieczkach organizowanych przez profesjonalne biura turystyczne i nie miała nic wspólnego z atmosferą naszych rajdów. Nie było ani wieczornych śpiewów przy gitarze, ani tańców przy „samograju”, nie licząc pieśni turystycznej odtwarzanej nam w czasie podróży.
Przeżyjmy jeszcze raz te niezapomniane chwile.
Czwartek 4 września: jedziemy przez Lwów i Tarnopol do Winnicy
Wyjeżdżamy o godzinie 4,30 rano jak zawsze spod Tapimy. W Rzeszowie dołącza większa część naszej grupy. Zmierzamy do przejścia granicznego w Medyce po polskiej stronie i w Szeginiach po ukraińskiej stronie.
Około godz. 12 w południe przekraczamy granicę, przestawiamy zegarki na czas kijowski i jedziemy przez Mościska i Gródek Jagielloński do Lwowa. We Lwowie dołączył do nas Darek, który przez całą wycieczkę będzie nam opowiadał o historii, dniu dzisiejszym a także zabytkach Ukrainy i Krymu. Ponieważ Darek jest Polakiem, będzie on często nawiązywał do polskich wątków. Do naszej grupy dołączyła we Lwowie także Masza (prywatnie żona znanego z naszych górskich wycieczek Saszy Nużnego), jak się później okazało wielka amatorka morskich kąpieli.
Po wymianie waluty w kantorach w rynku jedziemy przez Łyczaków i Winniki do Tarnopola. Po drodze Darek opowiada nam o Lwowie i znanych Polakach z nim związanych.
W Tarnopolu zwiedzamy greko-katolicką cerkiew p.w. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Jest to barokowy kościół podominikański z poł. XVII w.
Na zewnątrz ładnie odrestaurowany, wewnątrz trwają prace konserwatorskie. Niedaleko rynku znajduje się konny pomnik ruskiego księcia Daniela Halickiego. Wg opowiadań Darka w miejscu pomnika księcia stał najpierw konny pomnik marszałka Piłsudskiego, a w czasach sowieckich pomnik Lenina. Poza rynkiem blisko rzeki Seret stoi przebudowany zamek Tarnowskich i Potockich z poł. XVI w. Zamek został zniszczony podczas II wojny i odrestaurowany po 1954 roku. W chwili obecnej mieści się w nim muzeum i szkoła sportowa.
Opuszczamy Tarnopol i jedziemy w kierunku Winnicy. Po drodze mijamy pagórkowate, przesycone zielenią krajobrazy Podola. W miarę zbliżania się do Winnicy przy drogach coraz więcej straganów z owocami, na wielu z nich są wydzielone miejsca do sprzedaży ryb, których jest duży wybór. Zbliżamy się do rzeki Zbrucz, która do września 1939 roku była granicą Polski z Rosją Sowiecką, a teraz jest granicą obwodu tarnopolskiego i obwodu chmielnickiego. Granica obwodu tarnopolskiego jest także granicą obszaru zdominowanego przez ludność ukraińską.
Przejeżdżamy przez most na Zbruczu, miasto Chmielnicki (do roku 1954 Płoskirów) i zbliżamy się do Winnicy. W Winnicy mamy nocleg, obiadokolację i śniadanie w piątek u sióstr kanosjanek. Zakon sióstr kanosjanek powstał na początku XIX w. we Włoszech jako zgromadzenie mające głosić słowo Boże i pomagać potrzebującym. Nazwa zakonu wywodzi się od świętej Magdaleny z Canossy - założycielki zakonu żyjącej na przełomie XVIII i XIXieku..
Piątek 5 września: jedziemy z Winnicy przez południową Ukrainę na Krym
Po śniadaniu u sióstr kanosjanek wyjeżdżamy w dalszą drogę. Przed nami ok. 900 km drogi z Winnicy na Krym (Rosjanie nazywali Krym Tauryda, Tawrida).
Mijamy Niemirów (Nemiroff) - miasto należące dawniej do Potockich, a obecnie znane z wytworni wódek założonej jeszcze przez Potockich, a w ostatnich latach zmodernizowanej. Mijamy Humań i wjeżdżamy na główną szosę Kijów-Odessa. Po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów zatrzymujemy się na krótko przy kompleksie gastronomicznym Mychajły Popławśkoho-właściciela gastronomicznego imperium, położonego przy szosie Kijów-Odessa. Przed nami kompleks barów i restauracji: „ZSRR Stołowka”, „Restauran Sało” i „Kawiarnia Warieniki”. Większość z nas zaszła do ZSRR Stołowki-baru, udekorowanego rekwizytami z czasów ZSRR. Na ścianach wiszą: herb ZSRR, portrety I Sekretarzy KC Wszechrosyjskiej Komunistycznej Partii Bolszewików i KC Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, od Lenina począwszy na Gorbaczowie skończywszy oraz liczne fotografie z życia w ZSRR. Przy wejściu stoi białe popiersie Lenina w czerwonym krawacie. Nad popiersiem zawieszono na czerwonej aksamitnej kotarze z prawej strony trąbkę z czerwonym proporczykiem, z lewej werbel z pałeczkami, a u góry umieszczono jakiś fragment tekstu o organizacji pionierskiej. Kelnerki z „ZSRR Stołowki” chodzą w białych bluzkach i w czerwonych pionierskich chustkach na szyi. Wystrój wnętrza przypomina bar „Ostatnia Deska Ratunku” w ośrodku „Cień PRLu” w Dołżycy w Bieszczadach. Widać, że wszędzie rekwizyty związane z reżimami komunistycznymi są wykorzystywane jako atrakcje turystyczne.
W okolicy miejscowości Uljanowsk opuszczamy szosę Kijów-Odessa i jedziemy na południowy wschód w kierunku Krymu. Za oknami autobusu zmienił się krajobraz. Znikły zielone pagórki Podola, pojawiły się równiny ze ścierniskami, z zaoranymi polami po zbożu i z dużymi polami słoneczników. Wszędzie widać dobre czarnoziemne gleby. Ogromne połacie pól rozdzielają długie i wąskie pasy lasów. W przejeżdżanych wsiach chaty wyglądają całkiem inaczej niż na Podolu; rzucają się w oczy domy bielone lub pomalowane na niebieski kolor, ustawione ścianami szczytowymi do drogi z drzwiami i okiennicami pomalowanymi na niebiesko i bardzo rzadko na fioletowo. Mijamy miasta: Pierwomajsk, Jużnoukraińsk znany z elektrowni atomowej, Wozniesieńsk, Mikołajów i Chersoń. Na szosie pod Chersoniem robimy dłuższy postój-już ostatni.
Za Chersoniem powoli zmienia się krajobraz; jeszcze widać sporo pól ze słonecznikiem, ale coraz więcej wypłowiałej trawy. I tak już będzie aż do Symferopola. Nie zatrzymywani przez nikogo przekraczamy granicę Autonomicznej Republiki Krymu. Wjeżdżamy na Przesmyk Pieriekopski, łączący półwysep Krymski z południową Ukrainą. Po drodze mijamy niedokończone niewielkie domki z żółtego kamienia, którego na Krymie bardzo dużo, jest on tani, latem dobrze chroni od gorąca a zimą dobrze izoluje od zimna. Te domki to nowo powstające osiedla Tatarów Krymskich. Tatarzy wygnani z Krymu w 1944 roku przez Stalina do Uzbekistanu i Tadżykistanu powracają masowo na obszary, z których wygnano ich przodków i nielegalnie budują domostwa na ziemi nie należącej do nich. Czasami władze wysyłają buldożery i spychacze, żeby zniszczyć te domy, wtedy Tatarzy wychodzą masowo i nie dopuszczają ich do pracy. Prędzej czy później władze Autonomii Krymskiej będą musiały jakoś rozwiązać złożony problem powracających Tatarów. Tymczasem wjeżdżamy do Symferopola i przejeżdżamy przez jego centrum. Naprzeciwko dobrze utrzymanego dworca kolejowego stoi duży pomnik Lenina w postaci siedzącej- rzadkość na obszarze b. Związku Radzieckiego. Przejeżdżając przez Krym i przez południową i wschodnią Ukrainę zobaczyliśmy i jeszcze zobaczymy dużo pomników i popiersi Lenina. Tymczasem zbliżamy się do miejscowości Piaszczyste (Pieszczannoje) położonej nad samym Morzem Czarnym niedaleko Sewastopola.. Po wyjeździe z Symferopola widać za oknami autobusu coraz więcej winnic i sadów. W późnych godzinach wieczornych dojeżdżamy do ośrodka wypoczynkowego „U Lukomoria”, nad samym brzegiem Morza Czarnego, gdzie będziemy mieszkać i stołować się przez cały czas pobytu na Krymie. Czekając na obiadokolację niektórzy zdążyli zamoczyć nogi w morzu. Po obiadokolacji kwaterujemy się w pokojach. Jutro rano rozpoczniemy zwiedzanie Krymu
Sobota 6 września: Sewastopol i Chersonez Taurydzki.
Po śniadaniu jedziemy do Sewastopola. Jeszcze do niedawna było to miasto zamknięte zamieszkałe przez personel floty czarnomorskiej z rodzinami.
Wysiadamy na nabrzeżu niedaleko pomnika admirała Nachimowa-bohatera wojny krymskiej. Stateczkiem wycieczkowym przemierzamy Zatokę Sewastopolską. Wokół nas panorama Sewastopola, widok na fortyfikacje i na dość liczne okręty wojenne floty rosyjskiej i mniej liczne floty ukraińskiej. Zwraca uwagę stojący u nabrzeża polski statek Major Hubal. Powoli wracamy do nabrzeża i pojawia się nam ustawiony na Bulwarze Nadmorskim (Bulwar Korniłowa), pomnik "Zatopionych Statków" z 1905 roku.
Po „krótkiej sesji fotograficznej” na nadmorskim bulwarze zmierzamy do położonej na wzgórzu cerkwi św. Włodzimierza, mijając po drodze pomnik carycy Katarzyny II, budynek sztabu rosyjskiej floty i pomnik Lenina (w pozycji stojącej, z czapką w ręku). Cerkiew św. Włodzimierza wzorowana na Soborze św. Włodzimierza w Kijowie została zbudowana w 1888 roku. W czasach komunistycznych nieczynna i częściowo zdewastowana. Obecnie trwają prace konserwatorskie. W podziemiach cerkwi mieści się Krypta Admirałów. Spoczywają w niej dowódcy floty rosyjskiej, m. in: Michaił Łazariew, Władimir Korniłow, Władimir Istomin i Paweł Nachimow. W cerkwi niedaleko ikonostasu znajdują się epitafia oficerów walczących podczas wojny krymskiej.
Po zwiedzaniu Cerkwi św. Włodzimierza mamy czas wolny. Każdy wg swego uznania spaceruje nadmorskim bulwarami, albo ulicami Sewastopola. Wczorajsze oglądanie Krymu i Symferopola z okien autobusu, dzisiejsze zwiedzanie Sewastopola i późniejsze zwiedzanie Krymu wskazuje na jego rosyjski charakter. Na ulicach dominuje rosyjski. Język ukraiński jest widoczny na szyldach urzędów i instytucji rządowych, na drogowskazach, na nielicznych szyldach banków i na reklamach ukraińskiego piwa z Czernihowa (Czernihiwśkyje piwo). Na całej Ukrainie i na Krymie rzuca się w oczy także reklama polskiej wódki Sobieski. Sewastopol ma chyba najbardziej rosyjski charakter na całym Krymie. Na ulicach i placach dużo pomników i tablic pamiątkowych związanych z wojną krymską 1853-1856 i z obroną Sewastopola w czasie II wojny światowej. Na nabrzeżu znajduje się niewielka tablica poświęcona „rewolucyjnym marynarzom” z krążownika Oczaków (Oczakow) rozstrzelanych przez carskie wojsko w listopadzie 1905 roku.
Czas indywidualnego poznawania Sewastopola dobiegł końca. Ze świata rosyjskiego przenosimy się w świat grecki. Jedziemy do położonego na wysokim klifowym brzegu morza Chersonezu Taurydzkiego, starożytnego miasta greckiego, należącego potem do Rzymu i Bizancjum. W Chersonezie książę Rusi Włodzimierz Wielki przyjął chrzest. Oglądamy ruiny starożytnego miasta-pozostałości domostw, ulic i cystern na wodę. Zwiedzamy sobór św. Włodzimierza zbudowany w XX wieku. Wśród historyków istnieją rozbieżności co do miejsca chrztu św. Włodzimierza; jedni uważają, że odbył się on w miejscu gdzie stoi sobór, inni, że nieco dalej w miejscu gdzie stoi niewielka altanka. Podczas zwiedzania Chersonezu zatrzymujemy się na chwilę przy ruinach uwarowskiego kompleksu zbudowanego na przełomie V/VI w. po Chrystusie, zburzonego pod koniec X w. Wg umieszczonej na ruinach tablicy uwarowski kompleks składał się z: kaplicy, bazyliki, dziedzińca, domu duchownego i baptysterium. Zwiedzanie Sewastopola i Chersonezu dobiegło końca. Wracamy do naszego ośrodka. Po drodze robimy zakupy w Piaszczystem. Od powrotu do obiadokolacji jeszcze sporo czasu na spacer brzegiem morza i na ewentualną kąpiel.
Niedziela 7 września: Jałta - Ałupka - Massandra
Niedzielne zwiedzanie zaczynamy do Jałty. Po drodze mijamy Zatokę Bałakławską i wjeżdżamy w Bramę Bajdarską. Mijamy przylądek Sarycz (najdalej wysunięty na południe punkt Krymu),na którym znajduje się ukraiński rządowy ośrodek wypoczynkowy odziedziczony po władzach sowieckich. Przejeżdżamy obok Foros z Cerkwią Zmartwychwstania (Cerkow Woskriesienija). Przez całą drogę po prawej stronie mamy morze, a po lewej widoki na góry. Mijamy jeszcze białą postrzępioną górę Aj Petri (góra św. Piotra), od południa bardzo stroma z dość łagodnym podejściem od północy i jesteśmy już w Jałcie.
W Jałcie zwiedzamy XIX wieczną ormiańską cerkiew pod wezwaniem św. Ripsime, tak ją nazwał fundator- ormiański biznesmen od imienia swej córki. Bryła cerkwi i jej wystrój znacznie różni się od typowych prawosławnych cerkwi rosyjskich. W malowidłach wewnątrz cerkwi dominuje kolor niebieski. Z ormiańskiej cerkwi udajemy się do soboru Aleksandra Newskiego zbudowanego przez cara Aleksandra III na cześć jego ojca Aleksandra II z bogato zdobioną bryłą, pomalowaną na biało i kremowo i ze złotymi kopułami. Wrażenie robi także bogaty wystrój wnętrza cerkwi z licznymi złoceniami, grającymi w świetle lamp i licznych świeczek… Z cerkwi schodzimy na bulwar nadmorski, gdzie mamy wolny czas do swojej dyspozycji, można spacerować bulwarem, robić zakupy albo siedzieć na tarasie kawiarni przy lampce massandryjskiego wina. Na nadmorskim bulwarze zwraca uwagę pomnik rosyjskiego pisarza Antoniego Czechowa z damą z pieskiem- bohaterką jednej z jego powieści. Można tam zjeść przysmak krymski czebureki - różnej wielkości ciasto z nadzieniem z pikantnie przyprawionego mięsa.
Z Jałty płyniemy statkiem wzdłuż wybrzeży do Ałupki. Po drodze mijamy górę Aj Petri i położony wysoko na występie skalnym pałac z basztą i wieżyczkami zwany Jaskółcze Gniazdo (Łastoczkino Gniezdo) uważany za symbol Krymu. Nasz rejs kończy się w Ałupkce.
Ze statku idziemy zwiedzać pałac hrabiego Michaiła Woroncowa (rosyjski wojskowy, dyplomata i ekonomista z I poł. XIX w). Pałac w stylu neogotyckim wzorowany co nieco na Windsorze zbudował brytyjski architekt Edward Blor. Do zwiedzania są udostępniane pomieszczenia na parterze. Oglądamy salony, gabinety, zdobione korytarze, portrety, meble, rzeźby. Zwracają na siebie uwagę portrety hrabiego Woroncowa i jego żony Elżbiety z Branickich oraz portrety rodziny Woroncowych i Branickich. Z pałacu wychodzimy przez fasadę z orientalnym zdobnictwem i przez pałacowe ogrody udajemy się do autobusu, który powiezie nas do Massandry.
Ostatnim etapem dzisiejszej wycieczki jest pobyt w wytwórni win massandryjskich (Proizwodstwienno Diegustacionnyj Kompleks Massandra),gdzie odbyła się degustacja win. Zakład o ponad 150-letniej tradycji założony przez Lwa Golicyna produkuje 53 gatunki win. Zaprowadzono nas do sali ze stołami zastawionymi kielichami z winem. Każdy otrzymał 10 kielichów z 10 gatunkami win, oznaczonymi numerami od 1 do 10. Były to wina czerwone i białe. Z wytrawnych podano jedynie cabernet. Podano wina maderyzowane, cherez, portweiny, kilka gatunków win deserowych. Należy dodać, że Massandra specjalizuje się w winach słodkich, a w winach wytrawnych wytwórnie Inkermanu niedaleko Sewastopola. Na salę weszła miła pani w białym fartuchu i zaczęła mówić o tradycjach zakładu i ogólnie o winach, a w trakcie degustacji o poszczególnych winach. Degustacja wszystkim spodobała się, a jedna z uczestniczek wycieczki dziękując stwierdziła, że degustacja w Massandrze wypadła lepiej niż degustacje w hiszpańskich wytwórniach win, co sprawiło radość pracownicy winiarni prowadzącej degustację. Zaznajomieni z właściwościami i smakiem massandryjskich win mogliśmy dokonać zakupów…
W drodze powrotnej do ośrodka w Piaszczystem poczuliśmy namiastkę atmosfery z naszych rajdów, ponieważ mogliśmy posłuchać z płyt piosenek turystycznych oraz ukraińskich i łemkowskich piosenek grupy Czeremszyna lubianych, słuchanych i śpiewanych w naszym kole PTT. Wcześniej słuchaliśmy piosenek lwowskich, a później piosenek rosyjskich.
Poniedziałek 8 września: Rezerwat Nowy Świat - Sudak
Po przejechaniu ok. 300 km docieramy do skalnego rezerwatu Nowy Świat, położonego we wschodniej części Krymu.
Nasz szlak prowadzi nadmorską ścieżką, chwilami wznosząca się do góry i opadającą w dół. W początkowych odcinkach dość szeroka ścieżka zabezpieczona solidnymi poręczami biegnie urwistym brzegiem morza. Idąc szlakiem z lewej strony mamy widok na morze, na liczne zatoczki, klifowe brzegi, a z prawej na białe i beżowe skały o fantastycznych formach, zaś na ostatnim odcinku na pofałdowany teren pokryty dość rzadką kosówką. Mijamy kolejno Zatokę zieloną, Zatokę niebieską, Zatokę błękitną. Zatrzymujemy się w grocie wśród szarych skał zwanej Grotą Golicyna. Tutaj właściciel wielu winnic na Krymie Lew Glicyn urządzał degustacje win, degustacjom często towarzyszyły koncerty i recytacje. Gośćmi Glicyna bywali wybitni poeci i pisarze oraz muzycy. Często bywał tam sam car Mikołaj II. Od Darka dowiadujemy się, że matka Lwa Glicyna była Polką. Przechodząc koło Zatoki błękitnej rzucamy okiem na carską plażę, gdzie carska rodzina przybywała statkiem z Liwadii. Carska plaża jest jedną z nielicznych piaszczystych plaż na Krymie, ponieważ czarnomorskie brzegi Krymu, to albo klify albo brzegi z drobnego żwiru. Ostatnim etapem wędrówki po Nowym Świecie jest Przylądek Kapczik, skąd schodzimy do miejscowości Nowy Świat i jedziemy ok. 7 km do genueńskiej twierdzy Sudak.
Spacerujemy po obszarze twierdzy Sudak zbudowanej przez genueńczyków w połowie XV wieku,wśród pozostałości cystern na wodę, murów obronnych, baszt, fortyfikacji położonych na rozległym, pagórkowatym terenie z zżółkniętą trawą upstrzoną białymi skałkami.
Wtorek 9 września: Liwadia - Dolina Przywidzeń - Demerdżi
Dzień rozpoczynamy od zwiedzania carskiego letniego pałacu w Liwadii. Pałac otoczony ogrodami zbudowany z białego marmuru z Inkermanu został ukończony w 1911 r. Tutaj odbywała się konferencja jałtańska w lutym 1945 roku, na której Stalin, Churchil i Roosevelt omawiali powojenny porządek świata i zdecydowali o oddaniu Polski (w okrojonych granicach) pod wpływy Sowieckiej Rosji. Zwiedzamy pokój, w którym mieszkał Roosevelt podczas konferencji jałtańskiej i pomieszczenie, w którym ta konferencja się odbywała a także pomieszczenia związane z carską rodziną; m.in. jadalnię, gabinet cara, pokój wypoczynkowy. Na ścianach znajdują się fotografie samego Mikołaja i jego rodziny. Eksponaty nie są oryginalnymi przedmiotami używanymi przez carską rodzinę, ponieważ ten obiekt w okresie radzieckim przez dłuższy czas pełnił rolę sanatorium. Otoczenie pałacu zwiedzamy już indywidualnie.
Jedziemy na północny wschód w kierunku Ałuszty. Po drodze mijamy górę Ajudah (góra niedźwiedź) przypominającą kształtem pochylonego niedźwiedzia pijącego wodę. Niemal od samej Liwadii Darek opowiada nam o związkach Adama Mickiewicza z Krymem, czyta sonety krymskie i opowiada legendę o Ajudahu. Porzuconą dziewczynkę wychowały niedźwiedzie. Z czasem dziewczynka wyrosła na piękną pannę, po którą przyjechał młodzieniec pragnący ją poślubić. Niedźwiedziom żal było dziewczyny, do której przywiązali się przez wiele lat i jeden z nich, aby uniemożliwić młodym odpłynięcie, postanowił wypić wodę z morza.
Z miejscowości Łuczyste (Łuczitsoje) idziemy Doliną Przywidzeń (Dolina Priwidienij). Wokół nas malownicze grupy skalne. Trasa niezbyt długa, ale za to z dość ostrym zejściami i podejściami. A słońce dość ostro praży… Z Doliny Duchów idziemy w kierunku szczytu Demerdży południowe (1329 m. n.p.m.). Po dość krótkim trochę ostrym podejściu osiągamy rozległy płaskowyż i stamtąd idąc lekko pod górę dojdziemy do szczytu. Idziemy przez jajłę. Jajła to wypiętrzony w górę obszar krymski w większości porośnięty trawą, odpowiednik naszej hali lub połoniny. Z Demerdży mamy cudowny widok; na południe morze i Ajudah, na północ Demerdży północne (1356 m.n.p.m.), a na zachód masyw Czatyr-Dahu. Po zrobieniu pamiątkowej fotografii wracamy do autobusu. Do Doliny Duchów idziemy tą samą drogą, co na Demerdży, a dalej na skróty ostrym zejściem w dół. Tymczasem niebo się zachmurzyło, pokropił deszcz i ukazała się tęcza. Z miejscowości Łuczyste wracamy do naszego ośrodka przez Przełęcz Angarską (Angarskij Pierełuk, albo Angarskij Pierewał) i przez Symferopol. Na morzu w Piaszczystem jest dość duża fala.
Środa 10 września: Bachczysaraj - Czufut Kale
Środa jest pierwszym pochmurnym dniem na naszej wycieczce; dla jednych radość, że słonce nie będzie prażyć, dla innych smutek, że nie będzie słońca…
Pobyt w Bachczysaraju zaczynamy od zwiedzania pałacu chanów tatarskich zbudowanego w XVI w. Pałac nie jest obiektem monumentalnym i jest położony wśród niewielkich ogrodów, będących pozostałością przepięknych ogrodów z czasów Chanatu Krymskiego. Sama nazwa Bachczysaraj pochodzi od tatarskiego Bakcze Saraj - pałac w ogrodzie. Zwiedzaliśmy letnią altankę z fontanną, salę posiedzeń najbliższych doradców chana - tzw. salę dywanu oraz pokój mieszkalny, jadalnie i pokój gościnny w haremie chana. Wzbudzały nasz zachwyt wysmakowane bryły zabudowań oraz wykonane z wielkim kunsztem artystycznym malowidła, dywany i wyposażenie wnętrz. Na szczególną uwagę zasługuje znajdująca się na dziedzińcu pałacowym Fontanna Łez opiewana przez rosyjskiego poetę Aleksandra Puszkina w poemacie „Fontanna Bachczysaraju”. Fontanna jest wykonana z białego marmuru. Woda spływa powoli z czary do czary niczym łzy, a na dnie fontanny woda spływa powoli wzdłuż spirali-symbolu wierności. Tak rzeźbiarz Omar wyraził w kamieniu łzy i żal chana Krymu Gireja po śmierci ukochanej kobiety, którą wg historyków mogła być porwana przez Tatarów i wzięta do haremu Maria Potocka; nawet tu przejawia się jakiś polski wątek...
Nasyceni widokami pałacu chana i przyległego parku idziemy do Czufut Kale-jednego spośród 16 skalnych miast Krymu, zwiedzając po drodze wybudowaną w jaskini cerkiew należacą do prawosławnego Klasztoru Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny (Swiato-Uspieńskij Monastyr). Monastyr założyli mistycy z Bizancjum prawdopodobnie w VIII w. po Chrystusie. Do Monastyru idzie się schodami przez bramę umieszczoną w białej kapliczce ze złotą kopułą, przechodzi się do przejścia w grocie i idąc pod górę dochodzi się do klasztornej cerkwi umieszczonej w skałach.
Po wyjściu ze Swiato-Uspieńskiego Monastyru idziemy pod górę do Czufut Kale, odległego od klasztoru o 1 km. Czufut Kale (inaczej Miasto Żydów); dawniej stolica chanatu krymskiego i miasto zamieszkałe głównie przez Karaimów; dziś rezerwat przyrodniczo- historyczny z zaznaczonym ulicami oraz ruinami wykutych w skale domów i pozostałością XIV-wiecznej świątyni karaimskiej zwanej kinesą (Karaimowie to wyznawcy judaizmu, którzy odrzucili Talmud). Z Czufut Kale wracamy tą samą drogą, którą przyszliśmy; wracając do Bachczysaraju bardziej zwracamy uwagę na malowniczą rzeźbę stromych zboczy płaskowyżu, na którym leży Czufut Kale.
Pobyt w Bachczysaraju kończymy posiłkiem w tatarskiej restauracji niedaleko Swiato-Uspieńskiego Monastyru. Oprócz szaszłyków i czebureki można dostać sarmak, czyli niewielkie gołąbki z mięsem i z ryżem w liściach winogronowych. Spragnieni egzotyki mogą jadać w specjalnych altankach wyłożonych czerwonymi wzorzystymi dywanami przy czerwonych, niskich stolikach, półleżąc na niziutkich siedzeniach obitych takimi dywanami jak podłoga. Za tę egzotykę obsługa restauracji dodatkowo inkasuje sumę równą 10 % wartości zamówienia. Wracając do naszego ośrodka w Piaszczystem po drodze omawiamy zaplanowaną na jutro wycieczkę po masywie Czatyr Dahu. W Piaszczystem morze jest wzburzone i fale biją gwałtownie o brzeg.
Czwartek 11 września. Masyw Czatyr-Dahu.
Nasz pobyt na Krymie dobiega końca. Na dzisiaj zaplanowano czas wolny, który można przeznaczyć na kąpiel w morzu, na opalanie się, na spacery po Piaszczystem, co kto woli… Dla chętnych zaplanowano wędrówkę po masywie Czatyr-dahu, którą wybrało 13 osób, chcących pochodzić po Górach Krymskich. Rano morze było lekko wzburzone i było trochę pochmurno. Według relacji tych, co pozostali w ośrodku gdzieś około południa morze się uciszyło i można było się kąpać.
Jedziemy przez Symferopol do Przełęczy Angarskiej, skąd wyruszymy na spacer po masywie Czatyrdahu (Czatyrdah - to po tatarsku góra namiot).
Przełęcz Angarska wita nas słońcem i dość silnym wiatrem. Z przełęczy idziemy niezbyt ostro pod górę bukowym lasem. Wiatr ustał. Tymczasem las się skończył, wychodzimy na jajłę, poznaną w czasie przedwczorajszej wędrówki po masywie Demerdży i dość długim szlakiem ze stosunkowo łagodnym podejściem pniemy się w górę do szczytu Eklizi-Burun . Im wyżej, tym silniejszy wiatr; wokół nas pofałdowany rozległy teren pokryty brązowo-beżową trawą; miejscami pojawiają się wątłe krzaczki jałowca i białe wapienne kamienie. Takie widoki będziemy mieli przez całą naszą wędrówkę po Czatyr-dahu. Za nami pozostał widok na masyw Demerdży, który przemierzaliśmy przed dwoma dniami i dochodzimy do Eklizi-Burun (1527 m. n.p.m.) - niewielkiego kopczyka zaznaczonego wymurowanym z kamieni słupkiem. Na szczycie umieszczono na kamieniach rzeźby przedstawiające krzyż i orła z rozpostartymi do lotu skrzydłami. Z Eklizi-Burun mamy ładne widoki na rozległy krajobraz masywu Czatyrdahu ze szczytem Angar-Burun, na morze i na zarysowujące się na horyzoncie beżowo brązowe wierzchołki wzniesień Demerdży.
Po zrobieniu pamiątkowych fotografii, wypoczęci, posileni i rozgrzani gorącą herbatą wyruszamy w kierunku Angar-Burun. Patrząc z Eklizi-Burun na Angar-Burun zdaje się, że Angar-Burun jest wyższy, ale to tylko złudzenie… Po długim bardzo łagodnym zejściu i podejściu wchodzimy na Angar- Burun (1441 m. n.p.m.) - szczyt z usypanym kamiennym kopczykiem z wbitym metalowym słupkiem. Wiatr stał się łagodniejszy. Po krótkim postoju na szczycie schodzimy do Przełęczy Angarskiej; przed nami niezbyt ostre zejście przez jajłę i przez bukowy las. Z przełęczy wracamy przez Symferopol do naszego ośrodka w Piaszczystem, gdzie czeka nas ostatnia obiadokolacja i ostatni nocleg. Wieczorem morze jest dość spokojne.
Piątek 12 września - sobota 13 września. Wracamy do domu.
W piątek 12 września o piątej rano wyruszamy z ośrodka w Piaszczystem; na dworze jeszcze ciemno. Zamiast śniadania dostaliśmy na drogę suchy prowiant. Przed nami 2 dniowa podróż do domu. Przemierzamy tę samą drogę, oglądamy te same krajobrazy, co podczas podróży na Krym. Jedynym urozmaiceniem będzie zahaczenie o Humań i o Bar. Za Symferopolem zaczęło się rozwidniać i powitał nas pochmurny dzień, a po przekroczeniu granic Autonomicznej Republiki Krymu zaczął padać drobny deszcz, który będzie się nasilał w miarę przemieszczania się na północny zachód. Słabszy, bądź silniejszy deszcz będzie nam towarzyszył aż do jutrzejszego przyjazdu do Tarnopola.
Po dłuższym postoju pod Chersoniem, jedziemy do Humania (Umań),gdzie zwiedzamy słynny park zwany Zofiówką (Sofijiwka), zbudowany pod koniec XVIII w. nad malowniczym jarem rzeki Kamionka przez Stanisława Szczęsnego Potockiego, wojewodę ruskiego, jako dar dla jego trzeciej żony Zofii i dlatego został nazwany jej imieniem. Park został skonfiskowany przez cara Mikołaja I za udział w Powstaniu Listopadowym Aleksandra Potockiego, syna Szczęsnego; wtedy zmieniono jego nazwę na Carycyn Sad. Humań jest także znanym ośrodkiem ruchu chasydzkiego. Zachwyceni widokami rozmieszczonych w parku grot, kaskad, rzeźb i pawilonów udajemy się do miejscowości Bar, gdzie czeka nas obiadokolacja i nocleg w klasztorze Sióstr benedyktynek w Barze; w tym samym klasztorze w którym w 1768 podpisano akt konfederacji barskiej. Wielkim powodzeniem cieszyły się ugotowane przez siostry pierogi ruskie, których mogliśmy się najeść do syta (ależ musiały się siostry napracować, żeby nakarmić pierogami taką gromadę ludzi !).
W sobotę 13 września rano rozpoczynamy ostatni etap naszej wycieczki. Po drodze Darek nam opowiada różne historie związane z Barem i konfederacją barską, z Tarnopolem i ze Lwowem. Po kilku króciutkich postojach ok. godz. 13.00 dojeżdżamy do Lwowa, gdzie żegnamy się z Darkiem i z Maszą. Masza na pożegnanie zaprasza nas do wspólnego śpiewania znanych piosenek lwowskich („Bal u weteranów”, „A jeśli bym jeszcze urodzić się miał, to tylko we Lwowi”). Po kilkugodzinnym oczekiwaniu na granicy ok. godz. 20.00 wjeżdżamy do Polski. O godz. 24.00 jesteśmy już Tarnobrzegu.