ptt_tbg.jpgptt_zima.jpg

Alpejskie reminescencje

Jakiś czas temu wędrowałem po słoweńskich Alpach Julijskich. Tradycyjnie do każdego z wyjazdów przygotowywałem się z topografii, flory , fauny no i oczywiście pogody. Historia nie była moją mocną stroną lecz oczywiście jakiś ogólny zarys o „dziejach” regionu miałem. Jakież było moje zdziwienie kiedy przemierzając alpejskie granie w niesamowitym upale, natknąłem się tam na relikty Wielkiej Wojny (I Wojny Światowej). Linie okopów, kawerny i inne elementy umocnień wojskowych wykute w skale a dookoła resztki uzbrojenia, odłamki i niewybuchy. W niektórych momentach miało się uczucie, jakby przed chwilą trwała tu walka, ostrzał artyleryjski i nie było to spowodowane upałami J.

Wrażenie niesamowite, bo oto spotyka się coś, co nie jest normalnym górskim doznaniem. Wchodząc na grań, na szczyt, doświadczamy poczucia wolności i pięknych widoków. I nagle taki kontrast. Oczywiście nie byłbym sobą gdybym, nie „pozwiedzał” tych zabytków sztuki militarnej i zacząłem zadawać sobie pytanie: w jakich okolicznościach to powstało? Po pierwszą odpowiedź musiałem zejść w doliny i dalej do Muzeum w Kobaridzie (Słowenia). Tak zaczęło się moje zainteresowanie „podkładem historycznym” tego przepięknego pasma alpejskiego.

Po tym przydługim wstępie przejdę do rzeczy J. Poszukując w necie informacji o walkach górskich na froncie włoskim w okresie Wielkiej Wojny, natrafiałem głównie na materiały obcojęzyczne. W powiązaniu ze stosunkowo duża ilością zdjęć, znacznie wzbogaciły moją wiedzę i wyobrażenie o tamtym czasie (mimo ciężkich warunków, krwawych walk i braku cyfrowych aparatów liczba wykonanych i zachowanych zdjęć jest imponująca). Jednakże niewiele jest publikacji w języku polskim, które dotyczą tego regionu i Polaków tam walczących.

I tu miła niespodzianka. Kilka dni temu (dlaczego nie wcześniej? :-) „dr Google” wyświetlił mi informację o książce, którą każdy członek naszego Koła PTT i Oddziału Beskid im. prof. Feliksa Rapfa powinien mieć a przynajmniej przeczytać. Otóż Patron naszego Oddziału prof. Feliks Rapf walczył jako młody człowiek w armii austro-węgierskiej na froncie włoskim (także na innych frontach). Co więcej, napisał „Wspomnienia wojenne 1914-1920”, które zostały wydane w formie książkowej, w 2011 roku.

Aby przybliżyć treść książki posłużę się notą wydawniczą.

Wspomnienia wojenne 1914–1920

Feliks Rapf, Wspomnienia wojenne 1914–1920, wstęp i redakcja naukowa Dawid Golik. IPN Kraków, Muzeum Okręgowe w Nowym Sączu, Dom Wydawniczy „Rafael”, Kraków 2011, 154 s.

Feliks Rapf był jednym z wielu polskich inteligentów, którzy w okresie I wojny światowej znaleźli się w szeregach armii austro-węgierskiej, a później walczyli o granice odzyskanej II Rzeczpospolitej. Wyróżniały go pasja wysokogórskiego turysty i zamiłowanie do fotografii. Obie te cechy wraz z lekkością pióra i bogactwem przeżyć sprawiają, że jego wspomnienia są pasjonującą i barwnie oddającą ówczesne realia lekturą. W książce znajdziemy relacje ze szkolenia wojskowego, walk na froncie rosyjskim na Lubelszczyźnie i Wołyniu, na froncie włoskim w Południowym Tyrolu – gdzie Rapf przeszedł szkolenie wysokogórskie dla oficerów, a następnie uczestniczył w obronie zamienionego w fortecę alpejskiego szczytu Monte Cimone – oraz w wojnie polsko-bolszewickiej. Opisane zostały kolejne frontowe pozycje, potyczki, kilkakrotnie odnoszone rany czy takie „przygody” jak samotna ucieczka z bolszewickiej niewoli przez bagna Puszczy Białowieskiej. W tle zaś obraz armii austro-węgierskiej i odrodzonego Wojska Polskiego. Całości dopełniają profesjonalne fotografie autora dokumentujące szczególnie front alpejski oraz ze znawstwem sporządzane mapy i plany wojskowych pozycji.


Wspomnienia kończą się na demobilizacji po wojnie polsko-bolszewickiej i rozpoczęciu pracy nauczycielskiej, do której przed wybuchem wojny Rapf się przygotowywał. Dalsze jego losy – działalność dydaktyczno-naukową, kulturalno-społeczną (Polskie Towarzystwo Tatrzańskie), udział w kampanii wrześniowej 1939 r. – poznajemy dzięki dołączonej do książki zwięzłej kronice rodzinnej, spisanej przez jego córkę, Kamilę.

***

Dla Was piszę te wspomnienia, moje dzieci. Nie myślcie jednak, że znajdziecie w tych kartkach jakieś nadzwyczajne, pełne bohaterstwa lub emocji zdarzenia, jakie czytuje się w literaturze po każdej wojnie. Nie znaczy to, żeby ich na wojnie nie było. Ale wojna – dla przeciętnego jej uczestnika – to w 99 procentach szary, jednostajny trud, umiejscowiony do bardzo szczupłego pola widzenia, ograniczony do krótkiego wiadomego dziś, a niewiadomego jutra, a w większości wypadków do niewiadomej następnej minuty, a czasem sekundy. Emocja – powszednieje, staje się nawykiem i musi zastąpić nieraz chleb, który z tej lub owej przyczyny tak często nie mógł dotrzeć do strzeleckiego rowu, a o bohaterskich wyczynach dowiadujemy się dopiero z pięknie napisanych powieści i nowel – po wojnie.

Feliks Rapf, Do moich dzieci.

 

Dostęp 06.01.2016 http://ipn.gov.pl/publikacje/ksiazki/wspomnienia-wojenne-19141920