Droga Krzyżowa na Tarnicę 25.03.2016 r.
- Szczegóły
- Opublikowano: poniedziałek, 04 kwiecień 2016 12:48
Minął kolejny raz pielgrzymowania drogą krzyżową na Tarnicę. Wielu z nas tam wędrujący czują potrzebę, aby na ten jeden, wyjątkowy dzień zatrzymać się w wirze pracy, przygotowań do zbliżających się Świąt, wyruszyć w góry. Bo Bóg jest Bogiem Gór ( 1 Krl 20,28 ) i podarował je człowiekowi, by tam mógł przeżyć jedne z najwspanialszych chwil swojego życia. Wiele ważnych historii biblijnych przebiegało w górach. Począwszy od góry Synaj, Moria, poprzez góry, przez które Maryja szła do Elżbiety, Góry Kuszenia, Błogosławieństwa, Tabor, wreszcie Góra Oliwna i Golgota. Ale nie wszystko się kończy w tych wymienionych górach. Bo dzisiaj nadal istnieją, ludzie nadal chodzą, nadal je kochają i można tak powiedzieć, że nawet życie swe w górach zostawiają.
Wracając do naszej pielgrzymki, dzień przywitał nas nasyconym słońcem. Było przyjemnie, ciepło jak na ta porę roku, porównując aurę do poprzednich lat. Wiele tych samych twarzy spotyka się co roku. Mamy tam wspólny cel…modlitwę i rozważanie Męki Pana Jezusa, w miejscu podobnym do Kalwarii, która była też skalistym wzgórzem, gdzie u stóp wzniesienia rozciągał się ogród, a tutaj las. Droga ta usłana naszymi stopami stała się miejscem świętym, ogarniętym modlitwą i skupieniem. W rozważaniach Drogi Krzyżowej nie sposób pominąć myśli o przemijaniu, o śmierci. Jest to moment dla człowieka spotkania z Bogiem i rozstrzygnięcie ostatecznie o jego losie. I tu nasuwa się myśl, która przenika niemalże każdego człowieka wierzącego w tym Roku Jubileuszowym, gdzie Bóg wychodzi do nas z Łaską Miłosierdzia. Nasuwa się pytanie, dlaczego to Miłosierdzie jest tak bardzo ważne, tak właściwie na czym ono polega, o co w tym wszystkim chodzi. Miłosierdzie to imię Boga, tak nazwał papież Franciszek. A nas wierzących zachęca, abyśmy pozwolili Jezusowi, by wyszedł nam naprzeciw, jak ojciec wyszedł do swego syna marnotrawnego. Zachęca nas do tego, byśmy i my byli miłosierni wobec innych. Warto zatem poświęcić trochę czasu, aby zrozumieć tę wielką Łaskę jaką otrzymaliśmy my, którzy w tych czasach żyjemy. Warto zagłębić się w słowa, które z wielką prostotą kieruje dla nas Franciszek. Jego przesłanie dla świata ma niezgłębioną miłość miłosierną. Przekonuje nas o tym, że „Pana przebaczanie nigdy nie męczy; nigdy!” To nas męczy proszenie o przebaczenie. Papież ukazuje oblicze Kościoła, który nie wytyka ludziom ich kruchości i ran, lecz leczy je lekarstwem miłosierdzia. Kościół ukazuje zranionej ludzkości swoje matczyne oblicze, nie czeka, aż zranieni zapukają do drzwi. Idzie szukać na ulicach, zbiera ich, przytula, leczy i sprawia, że czują się kochani ( są to nieliczne zdania wypowiedziane przez papieża ). Potrafi też w bardzo przystępny i prosty sposób przedstawić postawę miłosierną w Ewangelii: o synu marnotrawnym, o kobiecie cudzołożnej, o faryzeuszu i celniku i wiele innych fragmentów. To miłosierdzie jest tak mocno obecne w dziejach Kościoła, że nie można było o nim nie wspomnieć.
Wracając na naszą Drogę Krzyżową doszliśmy na sam szczyt Tarnicy, skąd rozciąga się wspaniały widok na polskie i ukraińskie wierchy. Doszliśmy pod Krzyż, wielki, wręcz olbrzymi. Patrzymy na ten krzyż z dołu na jego wielkość i moc. Stoi tam i będzie stał przez wieki. Będzie patrzył jak ludzie na pamiątkę Męki Chrystusa idą i wyglądają jak malutkie kropeczki w rzędzie, podobni do koralików żywego różańca. Jedni pod górę, inni już wracający. A mijając pozdrawiamy się wzajemnie, gdyż łączy nas to samo imię „ludzie gór”. Wracając z gór, wiemy, że przeżyliśmy swoje przemienienie, kolejne odnowienie, bo my ludzie gór potrzebujemy tej wędrówki, tej pielgrzymki jak powietrza. Bo te góry uczą nas modlitwy, skupienia, bycia w komunii ze wszystkimi, którzy tam byli. I cóż pozostaje? Życzenie…do przyszłego roku.
Wracając na naszą Drogę Krzyżową doszliśmy na sam szczyt Tarnicy, skąd rozciąga się wspaniały widok na polskie i ukraińskie wierchy. Doszliśmy pod Krzyż, wielki, wręcz olbrzymi. Patrzymy na ten krzyż z dołu na jego wielkość i moc. Stoi tam i będzie stał przez wieki. Będzie patrzył jak ludzie na pamiątkę Męki Chrystusa idą i wyglądają jak malutkie kropeczki w rzędzie, podobni do koralików żywego różańca. Jedni pod górę, inni już wracający. A mijając pozdrawiamy się wzajemnie, gdyż łączy nas to samo imię „ludzie gór”. Wracając z gór, wiemy, że przeżyliśmy swoje przemienienie, kolejne odnowienie, bo my ludzie gór potrzebujemy tej wędrówki, tej pielgrzymki jak powietrza. Bo te góry uczą nas modlitwy, skupienia, bycia w komunii ze wszystkimi, którzy tam byli. I cóż pozostaje? Życzenie…do przyszłego roku.
Boże gór,
Który obrałeś sobie szczyty za mieszkanie,
Który objawiłeś się na wysokościach,
Spraw,
Bym Cię nieustannie odnajdywał,
Którego szukam o zmierzchu i o świcie;
Bym Cię widział oczami duszy
I dotykał dłońmi miłości,
I związał się z Tobą liną nadziei.
Panie,
Który wniebowstąpiłeś z góry,
Który jesteś Paschą Wszechświata,
Przygotuj mnie
Do „nieba nowego i ziemi nowej”,
I nowych gór….
Natalia Feliczak